NA
HUA FILOZOFIA –
filozofia grup etnicznych Nahua współtworzących
kulturę aztecką w środkowym Meksyku od ok. 1300 do 1521.
Grupy etniczne Nahua zamieszkujące do dziś regiony środkowego
Meksyku w okresie przed hiszp. konkwistą zamieszkiwały centralny obszar
imperium azteckiego. Termin „Aztekowie”, pochodzący od nazwy „Aztlan” –
mitycznej praojczyzny Mexików, założycieli i mieszkańców Tenochtitlanu,
pojawił się w badaniach naukowych od XVIII w., kiedy odnoszono go często
wyłącznie do Mexików. Obecnie używa się go jako określenia społeczności
mówiących językiem náhuatl, które w XV i XVI w. weszły w skład imperium i
współtworzyły kulturę aztecką. Państwo azteckie uformowało się jako
trójprzymierze w pierwszej poł. XV w. i niebawem objęło państwa-miasta całej
Doliny Meksyku, a zwł. bogate regiony rolnicze zapewniające bazę
ekonomiczną dynamicznie rozwijającemu się imperium. W jego obręb na
zasadzie prowincji trybutarnych włączono obszary przylegające od północy i
południa do Doliny Meksyku, część terenów mixteckich i zapoteckich aż po
Soconusco na Przesmyku Tehuantepec oraz bogate regiony Huasteków nad
wybrzeżem Zatoki Meksykańskiej. Aztekowie uważali się za spadkobierców
zarówno kultury tolteckiej, która rozwijała się w środkowym Meksyku w X i
XI w. po Chr., jak i półkoczowniczych wojowniczych przybyszów z północy,
Cziczimeków. Współcześnie badania wskazują ponadto na silne związki
Azteków z ponadregionalnym dziedzictwem kulturowym Mezoameryki,
współtworzonym nie tylko przez ludy Nahua, lecz także Majów, Zapoteków,
Mixteków, Totonaków i wiele innych społeczności.
Jedno z najważniejszych źródeł do poznania kultury azteckiej to spisana
w XVI w. alfabetem łac. literatura w języku náhuatl, przekazująca tradycję
historyczną, dziedzictwo mitologiczno-religijne i spuściznę myślową ludów
Nahua, silnie zunifikowanych pod względem kulturowym. Szczególną wartość
dla poznania f. N. mają poematy, przemowy i hymny religijne spisane po
konkwiście przez hiszp. zakonników (m.in. Bernardino de Sahagún i Andrés de
Olmos), poezje i pieśni, które zachowały się w języku náhuatl w manuskrypcie
w Biblioteca Nacional de México oraz liczne przekazy mitologiczne.
KOSMOLOGIA. W kosmologii azteckiej dominowała wieloepokowa i
katastroficzna wizja wszechświata. Wg wierzeń Nahua i in. ludów
Mezoameryki istniały 4 światy – zw. słońcami ziemi, wiatru, ognia i wody –
kolejno niszczone przez dominujące w nich żywioły. W ich powstawaniu i unicestwianiu ścierać się miały opozycyjne siły związane z różnymi
pierwiastkami kosmosu, których konkretyzacjami były bóstwa patronujące
poszczególnym epokom. Ostatnia, piąta era, współczesna Aztekom, to „Słońce
Ruchu”, „Ollintonatiuh” lub „Nahui Ollin” („Cztery Ruch”), rządzona przez
boga słońca, której niechybny kres miało przynieść trzęsienie ziemi. Wraz z
powstawaniem i niszczeniem poszczególnych epok miała miejsce swoista
ewolucja roślin i zamieszkujących owe światy istot. Dopiero w ostatniej, piątej
epoce pojawił się właściwy rodzaj ludzki oraz jego drogocenny pokarm –
kukurydza. Wg niektórych przekazów, zwł. wierzeń Majów, to właśnie z
kukurydzy został ulepiony człowiek.
Dla pojmowania świata ogromne znaczenie miał mit o powstaniu piątego
słońca. Miało się ono narodzić w Teotihuacan, świętym miejscu, gdzie
znajdowały się monumentalne pozostałości potężnej cywilizacji, jaka kwitła tu
na 1000 lat przed Aztekami. Wcześniej bogowie Quetzalcoatl i Tezcatlipoka
oddzielili niebo od ziemi, zamieniając się w 2 potężne drzewa dźwigające
sklepienie niebieskie. Wg innej wersji mitu, zamieniwszy się w 2 węże,
zgładzili potwora ziemskiego Tlaltecuhtli („Pan ziemi”), a z dwóch połówek
jego ciała uczynili niebo i ziemię. W rozumieniu azteckim, ucieleśnienie ziemi,
Tlaltecuhtli, był nie tylko dawcą życia, ale i ostatecznym destruktorem
wszystkiego, co rośnie i porusza się na jej powierzchni. Rozdzielenie nieba od
ziemi przez wzniesienie drzewa kosmicznego (i jego czterech odpowiedników
w czterech punktach kardynalnych) miało także inne brzemienne w skutki
konsekwencje. Przez pnie drzew kosmicznych zaczęli się przemieszczać
bogowie pochodzący ze sfer niebiańskich i z głębi podziemia. Kontakt między
nimi był pogwałceniem pierwotnego rozdzielenia, a złączenie się bogów z
dwóch różnych sfer, dwóch opozycyjnych sił, ciepłych i zimnych, zrodziło
bieg czasu. Czas wyszedł z drzewa kosmicznego – Tamoanchan, opisywanego
także jako rajska kraina ukwieconego drzewa – by rozciągnąć się w przestrzeni
uformowanej przez oddzielenie nieba od ziemi. Ziemię wyobrażano sobie jako
potężny dysk unoszący się na wodach boskiego oceanu, łączącego się
bezpośrednio z zaświatami. Zwano ją „cemanahuac”, czyli „całkowicie
otoczoną przez wodę”. Jednocześnie, podzielona była na 4 ćwiartki
czasoprzestrzeni wyznaczone przez 4 punkty kardynalne. W centrum miało
znajdować się „drzewo świata” łączące poszczególne regiony kosmosu Gdy
świat pogrążony był wciąż w ciemnościach, bogowie zgromadzili
się w Teotihuacan i dwóch z nich rzuciło się w płonący sos, by zamienić się w
słońce i księżyc. Gdy te jednak wciąż pozostawały nieruchome na niebie,
pozostałe bóstwa złożyły siebie w ofierze, by wprawić je w ruch. Odtąd ofiara
z drogocennej krwi miała być niezbędnym pokarmem umożliwiającym ciągły
ruch i harmonijne trwanie wszechświata. Wg bardziej ezoterycznych koncepcji
promienie wschodzącego Słońca dały początek materialnemu światu, gdzie
boska energia została zamknięta w ziemskich powłokach. Bogowie mieli
zamienić się w kamienie lub święte zawiniątka-relikwie, strzeżone i darzone
kultem przez poszczególne społeczności. Ich zejście na ziemię opisują także
wspomniane mity o wymieszaniu się opozycyjnych sił w kosmicznym drzewie
Tamoanchan. Wg jednej z wersji boskie potomstwo najwyższej pary bóstw
zostało wygnane z Tamoanchan na ziemię za rozłupanie drzewa kosmicznego
lub zrywanie jego kwiatów, co dało początek istotom ziemskim oraz cyklowi
narodzin i śmierci. Część boskiej substancji utworzyła duchowe składniki –
esencje – ludzi i in. bytów ziemskich. W wierzeniach dawnych Nahua kosmos
piątej ery zbudowany był z dwóch rodzajów materii: delikatnej,
niepostrzegalnej przez człowieka w zwykłych warunkach, oraz materii
ciężkiej, którą człowiek może postrzegać za pośrednictwem zmysłów.
Zachowane poematy filozoficzno-religijne wskazują, że wyraźnie rozróżniano
dualność świata: to, co widzialne, namacalne i postrzegalne zmysłami,
właściwe egzystencji ziemskiej (tlalticpac – „to, co na powierzchni ziemi”),
oraz to, co stałe, transcendentne, duchowe, nieuchwytne (wyrażane w języku
náhuatl przez określenie „in topan”, „in mictlan” – „to co nad nami i to co
poniżej, w krainie zmarłych”).
KONCEPCJA BÓSTWA. Kluczowym pojęciem w religii i filozofii azteckiej jest
„teotl” – termin tłumaczony często jako „bóstwo”. Dosł. oznacza on kosmiczną
energię lub moc właściwą bogom, która mogła przybrać rozmaite manifestacje.
Badania lingwistyczne wskazują, że wczesna forma słowa „teotl” oznaczała
najprawdopodobniej „ogień niebiański”. Naczelną manifestacją boskiej energii
i mocy stwórczych był Ometeotl („Bóg Dwoisty”) – najwyższe bóstwo
azteckie ucieleśniające pojęcie dualizmu – dwupłciowa istota w postaci
męskiej i żeńskiej (Ometecuhtli i Omecihuatl „Pan Dwoistości” i „Pani
Dwoistości”). Dualizm przenikał światopogląd nie tylko Azteków, ale i
wcześniejszych cywilizacji. Począwszy od okresu preklasycznego (od ok. 1800 przed Chr.)
w dziełach sztuki obrazowano dualizm życia i śmierci, kojarzony z
podziałem na porę deszczową i porę suchą czy na ciepło i zimno. W czasach
azteckich wyraźnie postrzegano opozycję między dwiema zasadniczo różnymi
częściami kosmosu: połówką męską, niebiańską, jasną, witalną, gorącą,
utożsamianą z ojcem, oraz połówką żeńską, matką, ziemią, ciemną, wilgotną,
zimną, źródłem deszczu i wiatrów, płodną a jednocześnie kojarzoną ze
śmiercią. Dla ludów Nahua szczególne znaczenie miała polaryzacja zimno –
ciepło; cechy te przypisywano większości bytów: roślinom, zwierzętom,
minerałom, bóstwom, gwiazdom czy poszczególnym składnikom duchowym.
Podział kosmosu na niezliczone pary przeciwieństw, jak życie – śmierć, zimno
– ciepło, żeńskie – męskie, woda – ogień, deszcze – susza wynikał z
niewidzialnej, wewnętrznej natury poszczególnych bytów, posiadających
esencje duchowe właściwe danej klasie od momentu powstania obecnego
świata. Bóg dwoistości, łączący w jedną całość te wszystkie opozycje,
rezydował w Omeyocan („Miejscu Dwoistości”), najwyższym, trzynastym
poziomie niebios, a wg niektórych poematów w „pępku ziemi”. Jako
Tonacatecuhtli i Tonacacihuatl („Pan” i „Pani Pożywienia”) był panem
wszelkiego początku, źródłem i dawcą życia oraz niezbędnych do niego
środków. Nazywano go Tloque Nahuaque („Panem Bezpośredniej Bliskości”) i
Ipalnemohuani („Tym, dzięki któremu żyjemy”) czy wreszcie Moyocoyani
(„Tym, który stwarza samego siebie”). Z najwyższego poziomu niebios
dostarczał wszystkim istotom ożywczą energię, wysyłał na ziemię dusze
mających się narodzić dzieci. Jako najwyższe źródło boskiej esencji
przenikającej kosmos był także stworzycielem innych bóstw, a zwł. czterech
bogów rządzących czterema stronami świata i okresami czasu – ćwiartkami
kalendarza, wyznaczającymi poszczególne części czasoprzestrzeni. W
teologiczno-filozoficznych rozważaniach można dopatrywać się postrzegania
poszczególnych bóstw jako aspektów i konkretyzacji Ometeotla, który sam w
sobie nie był obiektem sformalizowanego kultu i nie miał poświęconej sobie
świątyni, choć kierowano do niego poematy i rozważania filozoficznoreligijne.
Ogromna liczba imion bogów azteckich, których cechy, atrybuty i sfera
działania często się przenikają, wskazuje, że identyfikowanie ich z
politeistycznym panteonem jest poważnym zniekształceniem. Tworzą szereg
przenikających się kompleksów związanych ze sferą niebieską i kreacją,
deszczem, płodnością i urodzajem, wojną, krwawą ofiarą, ziemią i śmiercią,
czy wreszcie mogą przybierać postać licznych bóstw opiekuńczych
poszczególnych społeczności czy grup zawodowych. Rezerwuarami boskiej
esencji rozproszonej w kosmosie mogły być również szczególne miejsca i
święte przedmioty, a także jednostki ludzkie, którym dane było w specjalny
sposób uczestniczyć w naturze swego bóstwa opiekuńczego. Wg koncepcji
nahuatlańskich złożona substancja boska mogła się dzielić (np. ten sam bóg
mógł być obecny w różnych miejscach), mogła ponownie zreintegrować się ze
swym źródłem czy też dowolnie się łączyć w celu stworzenia nowego bytu, co
odzwierciedlają mity o transformacjach bóstw. Substancja boska była wysyłana
na ziemię w formie czasu, przeznaczenia, stąd kalendarz był środkiem do
poznania możliwych kombinacji sił boskich. Możliwość podziału boskiej
esencji umożliwiała istnienie replik, które powtarzały cechy swego źródła,
często prowadząc do zacierania granicy między nim a jego projekcjami. I tak
bogowie-repliki boga stwórcy to patroni poszczególnych społeczności –
nazywani często ojcami-matkami – zapewniający swym podopiecznym siły
wzrostu i reprodukcji.
Rytu a ł i ofi a r a . Bóstwa związane z krwawą ofiarą zyskały
szczególne znaczenie w oficjalnej, państwowej religii azteckiej. Dla istnienia
piątej ery niezbędny był harmonijny ruch Słońca, co z kolei nie było możliwe
bez ciągłego dostarczania mu cennego pokarmu. Stąd szczególną pozycję
zajmował Huitzilopochtli („Koliber z południa”) – bóstwo opiekuńcze
Mexików, które stopniowo przybrało silne cechy solarne. Jego kult był
kluczowym elementem imperialnej ideologii, w której wojna i ofiara z serc
oraz krwi pojmanych wojowników – życiodajny pokarm ofiarowany Słońcu –
stały się niezbędnym warunkiem dalszej egzystencji i harmonii wszechświata.
Rytm życia religijnego i społecznego wyznaczały 2 równoległe
kalendarze, jeden liczący 260, drugi – 365 dni, stosowane przez niemal
wszystkie kultury prekolumbijskiej Mezoameryki. Szczególne znaczenie miał
tonalpohualli („rachuba dni”) – wróżebny cykl dni. Poszczególne daty w
tonalpohualli miały kluczowe znaczenie w wyznaczaniu świąt ruchomych
związanych z oddziaływaniem konkretnych bóstw. Rachuba xihuitl („rok”, 18
„miesięcy” po 20 dni i 5 dni dodatkowych) wyznaczała natomiast rytuały
związane z kolejnymi fazami cyklu wegetacyjnego oraz inscenizacje wydarzeń
mitycznych. Data określona przez kombinację tych dwóch rachub mogła się powtórzyć,
gdy miną 52 lata (po 365 dni). Przejście między tymi okresami
uważano za moment kryzysowy, grożący kosmicznym kataklizmem i zagładą
istniejącego świata. Urządzano wówczas ceremonię Nowego Ognia, który
rozpalano na piersi złożonego w ofierze jeńca, co oznaczało trwanie świata
przez kolejne 52 lata. W przekonaniu, że tylko dostarczanie Słońcu
drogocennego pokarmu może opóźnić ostateczną katastrofę Słońca Ruchu,
Aztekowie gorliwie wypełniali swą misję łącząc nakazy religijne z imperialną
ideologią. Ofiary z ludzi składano w większości świąt cyklu rocznego.
Kluczem do zrozumienia sensu i funkcji ofiary z ludzi w religii azteckiej
jest pojęcie „ixiptla”, tłumaczone jako „wizerunek” lub „wyobrażenie”. W
azteckich wierzeniach określało ono fizyczną powłokę wypełnioną boską
energią, którą mogli stać się ludzie uosobiający bóstwa lub przedmioty będące
ich wizerunkami. W szczególności termin ten określał ludzi, którzy jako
personifikacje bogów składani byli w ofierze w celu wyzwolenia i odrodzenia
boskiej mocy. Wybierani byli głównie spośród jeńców i niewolników, często na
długo przed świętem bóstwa, które uosabiali. Przez liczne rytuały, noszenie
odpowiedniego stroju i atrybutów oraz życie przez pewien czas w charakterze
bóstwa, któremu oddawano cześć, ixiptla przekształcał się stopniowo w żywy
rezerwuar boskiego ognia. W ofiarach składanych bóstwom i darach przez nie
zsyłanych wyraża się cyrkulacja boskich esencji. Choć skala azteckich ofiar
jest wyolbrzymiona przez wczesnokolonialne przekazy, wydaje się, że w kulcie
państwowym dużą rolę odgrywało masowe ofiarowywanie jeńców wojennych
po zakończonych kampaniach militarnych, przybierające charakter
spektakularnych widowisk o silnej funkcji propagandowej.
Źródłem do poznania azteckiej wizji świata są nie tylko mity i dane na
temat wierzeń. Ślady znacznie bardziej wyrafinowanych koncepcji,
niemających wiele wspólnego z „popularnym” poziomem funkcjonowania
religii, odnajdujemy w zachowanych i spisanych po konkwiście utworach
poetyckich i pieśniach. Nahuatlańscy myśliciele dają w nich wyraz swemu
sceptycyzmowi i nieufności względem rzeczywistości ukazywanej przez mity.
Zadają pytania dowodzące, że nie zadowalały ich odpowiedzi zaczerpnięte
wyłącznie z tradycji religijnej.
STATUS CZŁOWIEKA. Stwor z eni e ludz i. Ludzie piątej ery mieli zostać
stworzeni po powstaniu słońca i księżyca w Teotihuacan. Wg jednej z wersji
mitu stworzenia, bóg Quetzalcoatl wykradł ze świata podziemnego (Mictlan)
kości istot poprzednich epok. Podczas ucieczki kości te połamały się, stąd
stworzeni później ludzie nie mogli być w pełni doskonali. Powstali oni po
zmieleniu kości i pokropieniu ich krwią samego Quetzalcoatla w zaświatowej
krainie Tamoanchan. Stworzenie ich składników duchowych było możliwe
dzięki przeniknięciu boskiej substancji na ziemię. Pierwotnym źródłem tej
substancji, a zatem wszelkiego życia, był najwyższy stwórca Ometeotl, który w
momencie każdych narodzin wysyłał na ziemię składniki duchowe dziecka.
Wg mitologii zapisanej w świętej księdze Majów Quiché Popol Vuh, ludzie
stworzeni w ostatniej epoce byli zbyt doskonali, mieli bowiem zdolność
pełnego poznania, dorównując bogom. Wówczas stwórcy przyćmili ich wzrok,
tak, by mogli widzieć tylko „to, co blisko”.
Konc epc j a dus z y. Wg dawnych Nahua, podobnie zresztą jak i
Majów, człowiek posiadał kilka „dusz” lub składników duchowych, które w
znacznej mierze decydowały o jego statusie i tożsamości. Jedną z „dusz” była
teyolía, lokalizowana w sercu, która opuszczała ciało tylko po śmierci. Drugim
składnikiem duchowym było tonalli. W XVI-wiecznym języku náhuatl
rzeczownik „tonalli” posiadał wiele znaczeń: „ciepło słoneczne”,
„promieniowanie”, „dzień”, „przeznaczenie osoby urodzonej w danym dniu”, a
także „dusza”. Wierzono, że tonalli manifestowało się jako swoista energia
pochodząca z najwyższego nieba Omeyocan, która pozostawała w człowieku
jako składnik duchowy związany ze słońcem i przeznaczeniem. Do poznania
przeznaczenia i oddziaływań nadnaturalnych sił, jakie dominowały w każdym
osobniku zgodnie z dniem jego narodzenia, służył 260-dniowy kalendarz
tonalpohualli. Tonalli było składnikiem animicznym właściwym bogom,
ludziom, a także zwierzętom i roślinom, a nawet przedmiotom; mogło
podróżować poza granice świata naturalnego, najczęściej podczas snu lub po
spożyciu halucynogenów. Będąc osobistym związkiem każdego człowieka ze
światem bogów wyobrażane było niekiedy jako niewidzialna nić wychodząca z
głowy. We współczesnych wierzeniach często pojawia się pojęcie „tonal”
odnoszące się do duchowego towarzysza lub alter ego danej osoby, który
ujawnia się, najczęściej w postaci zwierzęcia, wkrótce po jej narodzinach.
Trzeci ze składników animicznych – ihiyotl lokalizowany był w wątrobie i
wyobrażany jako świetlisty gaz, który pewne osoby mogły wydzielać. Miał on
właściwości przyciągające inne osoby i byty. Termin „ihiyotl” był stosowany
zamiennie z pojęciem „nahualli”, pojawiającym się najczęściej w odniesieniu
do ezoterycznej sfery wiązanej z transformacją i komunikacją z zaświatami.
Choć „nahualli” miało kilka znaczeń, jedno z nich odnosiło się do składnika
duchowego, umożliwiającego przybieranie jakiejś innej postaci: osoby,
zwierzęcia lub zjawiska (jak błyskawica czy kula ognia). Innymi słowy, chodzi
o zawładnięcie inną osobą czy zjawiskiem przez eksterioryzację składnika
duchowego zw. ihiyotl (nahualli). Byli do tego zdolni tzw. ludzie-bogowie,
napełnieni nadnaturalną porcją materii boskiej. Z tej ostatniej zbudowani w
pełni mogli być tylko bogowie, natomiast w człowieku mieszają się składniki
duchowe pochodzenia boskiego z substancją ciężką i namacalną.
Konsekwencją zmieszania się tych dwóch rodzajów materii w człowieku jest
jego śmiertelność, nieodzowna cecha egzystencji ziemskiej. Rozmnażanie się
żywych istot jest sposobem pokonania śmierci i rozpadu – ich duchowe esencje
pozostają, dzielą się i przemieszczają do innych indywiduów.
Życ i e c z łowi eka na z i emi. Sens życia na ziemi i status ludzkiej
egzystencji był przedmiotem rozważań wielu azteckich mędrców, określanych
mianem „tlamatinime”, a fragmenty tych refleksji i rozważań filozoficznych
zachowały się do dziś głównie w postaci poematów, poezji i pieśni spisanych
w XVI w. Za jednego z największych myślicieli prekolumbijskiego Meksyku
uważa się Nezahualcoyotla, najznakomitszego spośród władców miasta
Texcoco. Przypisuje mu się autorstwo poematów i hymnów, które zostały
spisane po hiszp. konkwiście. Jego poezje poruszały kwestie religijne
dotyczące najwyższego boga-stwórcy, statusu ludzkiej egzystencji, przemijania
i nieuchronności śmierci oraz nieśmiertelności sztuki poetyckiej. Nahuatlańscy
myśliciele starali się dociec natury najwyższego bóstwa i stwórcy, dawali także
wyraz swym wątpliwościom związanym z sensem życia i trwaniem po śmierci.
W utworach poetyckich zapytują o status ziemskiej egzystencji,
powątpiewając, czy istnieje w życiu ziemskim coś trwałego, skoro jest ono
przemijające i przejściowe. Mówią o ulotności wszystkich ziemskich istot i
rzeczy, nawet tych najcenniejszych. Powątpiewają w wartość ziemskiej wiedzy,
niezdolnej do prawdziwego poznania i ograniczonej przez egzystencję, która
„wydaje się niczym sen”. Powraca idea życia jako snu, który nie pozwala na
dotarcie do istoty rzeczywistości i poznania prawdy. Niektórzy dochodzą do
wniosku, że nic na ziemi nie jest prawdziwe, tzn. nie posiada trwałych korzeni.
Prawdę określało nahuatlańskie słowo „neltiliztli”, mające ten sam rdzeń, co
„nelhuatl” czy „nelhuayotl”, czyli „korzeń”, „podstawa”, „fundament”. Pojęcie
prawdy miało dla dawnych Nahua znaczenie stałości, niezmienności,
zakorzenienia, a pytanie o prawdę, zarówno w kontekście ludzkiej egzystencji,
jak i porządku świata, to pytanie o to, co jest stałe i niezmienne, obiektywne,
nie poddane niszczącemu działaniu czasu.
Jedną z odpowiedzi na sceptycyzm była nahuatlańska wersja
epikureizmu: „Któregoś dnia musimy odejść, pewnej nocy zejdziemy do krainy
zmarłych [...]. W pokoju i przyjemności spędźmy nasze życie, cieszmy się”;
„Teraz się cieszmy, teraz śpiewajmy! Gdyż odchodzimy, znikamy [...]”
(Cantares mexicanos, México 2000, fol. 25v, 35r, s. 55–56, 82–83) – mówią
poeci. Inni zadają sobie pytanie, czy podstawą całego istnienia i wiedzy może
być najwyższe bóstwo, Dawca Życia, i czy pełne mu oddanie przez składanie
drogocennych ofiar może być sposobem na wyrwanie się ze snu iluzorycznej
egzystencji. Na to pytanie utwory poetyckie przynoszą odpowiedź
pesymistyczną. Wg niektórych myślicieli, tylko poezja, określana
metaforycznie jako „kwiat”, jest „prawdziwą prawdą na ziemi”. Poprzez
kreatywność, symbol i metaforę pozwala odkrywać prawdę o człowieku i
świecie. Pochodzi od samego Dawcy Życia i tylko za sprawą tej boskiej
inspiracji człowiek potrafi przeniknąć rzeczywistość i dotrzeć do jej istoty.
Ponadto jest nieśmiertelna, podobnie jak inne dzieła sztuki – jak wykute w
skale wizerunki władców – o czym mówią wprost azteckie źródła pisane.
Poezja – czy szerzej sztuka – może być sposobem metafizycznej ekspresji
pozwalającej pokonać przemijanie i iluzoryczną egzystencję ziemską.
Dla azteckich mędrców ważna była również kwestia indywidualnej
tożsamości człowieka. O jego przeznaczeniu decydowała w dużym stopniu
konfiguracja sił kosmicznych związana z dniem narodzin, znajdująca
odzwierciedlenie w jego tonalli. Aby odgadnąć los człowieka i poznać rodzaj
oddziaływań mających wpływ na jego życie, wróżbici i kapłani uciekali się do
pomocy rytualnych ksiąg zw. tonalamatl, czyli „ksiąg dni” zawierających
informacje o wszystkich dniach cyklu i patronujących im bóstwach. Jednak
jako istota pochodząca od Ometeotla, człowiek miał szansę na indywidualizm i
wolną wolę. Wpływ cyklu tonalpohualli nie był ściśle deterministyczny: nawet
jeśli dziecko rodziło się w niekorzystnym dniu, jego los można było poprawić
lub odmienić przez przeniesienie ceremonii nadania imienia na inny, bardziej
korzystny moment. Ponadto człowiek mógł rozwinąć w sobie „twarz” i
„serce”, czyli własną osobowość. Ważną rolę w tym procesie odgrywali nauczyciele,
kształtujący u swych uczniów prawdziwą twarz. Ich zadaniem
było nie tylko nauczanie moralnego sposobu życia, ale i ciągłe poznawanie
świata fizycznego oraz tego, co jest „ponad nami”.
Azteckie teksty mówiące o konotacjach rozmaitych dni i przeznaczeniu
związanych z nimi osób wskazują, że człowiek miał możliwość wpływu na
swój los za pomocą osobistej kontroli, dyscypliny i silnej woli. Uważano, że
dzięki odpowiedniej edukacji człowiek uczy się rozróżniać dobro od zła dzięki
niezmiennym normom moralnym i obyczajom. Jednocześnie, mimo wiary w
możliwość kształtowania osobowości i zdolności wpływania na osobiste
przeznaczenie, zadawano sobie pytanie, kim jest człowiek w oczach
najwyższego stwórcy. Wg jednego z poematów decyzje stwórcy są całkowicie
arbitralne, a ludzie są elementami spektaklu granego dla jego przyjemności:
„Nasz Pan, Pan Bezpośredniej Bliskości jest kapryśny, zabawia się; staje się to,
czego pragnie. Kładzie nas na swej dłoni, obraca nami. Toczymy się, stajemy
się niczym kulki [...]. Jesteśmy jego zabawkami, śmieje się z nas” (Florentine
Codex, Santa Fe 19792
, księga VI 51).
Los po śmi e r c i – kr ą ż eni e skł adników duchowyc h w
kosmosi e . Azteckie źródła zdają się zaprzeczać, by po śmierci mogły się
złączyć wszystkie składniki duchowe, które tworzyły indywidualność
człowieka. Wskazują, że egzystencja człowieka jest niepowtarzalna i przybiera
wyjątkową formę tylko na ziemi. Śmierć jest niezbędna do tego, by nowe istoty
uzyskały odnowione i oczyszczone esencje duchowe poprzednich istot.
Składnik duchowy lokalizowany w sercu (teyolía) musi po śmierci opuścić
ciało i udać się do miejsca swego pochodzenia, by móc powracać cyklicznie na
ziemię w ciele przyszłych istot. Wierzono, że po śmierci teyolía przechodziła
oczyszczenie z wszelkich ziemskich obciążeń, w tym pamięci. Miało to
miejsce w ciemnej, wilgotnej podziemnej krainie Mictlan, gdzie udawała się
większość śmiertelników. Teyolía ludzi zmarłych bez chwały, nie wybranych
przez żadnego boga, pokonanych przez chorobę, wyruszała w długą, trwającą 4
lata drogę wiodącą przez świat podziemny; ostatecznym celem wędrówki był
dziewiąty, najniższy poziom Mictlan. Wierzono, że celem pobytu w świecie
podziemnym było przywrócenie teyolía do stanu pierwotnego. Gdy była już
gotowa do nowej egzystencji, następowało jej ponowne włączenie w cykl
kosmiczny: przed ponownym odrodzeniem się esencji duchowej w ciele
dziecka, przebywała w Tlalocan – krainie boga deszczu, rajskim miejscu
wszelkiej obfitości, dostatku wód i kwitnących roślin. W bardziej
ezoterycznych dociekaniach Tlalocan odgrywał ważną rolę w kosmicznym
procesie krążenia i odnowy duchowych składników: był swoistym
spichlerzem, miejscem działania sił odpowiedzialnych za wzrost i odrodzenie.
Tu teyolía zmarłych istot oczekiwały na przejście do Tamoanchan, miejsca
ciągłego generowanie życia, skąd wracały na ziemię w ciałach nowo
narodzonych dzieci. Tylko esencje duchowe nielicznych istot mogły skrócić
ten kosmiczny cykl: małe dzieci, które nie miały jeszcze ziemskiego
obciążenia i mogły od razu przejść do Tamoanchan, oraz ludzie wyjątkowi,
obdarzeni większą niż inni porcją energii boskiej, którzy musieli ją zwrócić w
formie pracy.
Choć wierzenia precyzowały los duchowych składników człowieka po
śmierci, tlamatinime często zadają pytania o życie i przeznaczenie
pozaziemskie. Wyrażają przekonanie, że człowiek nie jest w stanie zgłębić tej
tajemnicy, a w obliczu niechybnej i nieodwracalnej dezintegracji osobowości
po śmierci jego życie może stać się prawdziwe tylko na ziemi i to dzięki
poezji: „Dokąd idziemy? Gdzie zmierzamy? Czy umieramy, czy tam wciąż
żyjemy? Czy tam skończył się czas? [...]. Niektórzy tylko tutaj na ziemi, z
wonnymi kwiatami i śpiewem, na ziemi stają się prawdziwi” (Romances de los
señores de la Nueva España, México 2000, fol. 12r, s. 30). W azteckich
utworach występują postawy mniej i bardziej sceptyczne. Mimo
pesymistycznych refleksji, niektórzy z myślicieli pokładają ufność w
Ometeotlu, wierząc, że nie stwarza ludzi na próżno, że przez
samodoskonalenie i poezję można pokonać iluzoryczność ziemskiej
egzystencji i cieszyć się upragnionym szczęściem w zaświatach, w domu
stwórcy. Uważają, że choć los człowieka poza ziemską egzystencją jest
nieprzenikniony, prawdy należy szukać poza tlalticpac, choć religijny sposób
życia, jak składanie ofiar, nie gwarantuje dotarcia do tego, co niewidzialne. W
przeciwieństwie do postawy wynikającej z intelektualnego zwątpienia,
niektórzy z tlamatinime widzieli szansę dotarcia do prawdy dzięki twórczości
artystycznej płynącej bezpośrednio z boskiej inspiracji, zaszczepiającej
elementy boskości w twórcy i pozwalającej na częściowe przynajmniej
poznanie rzeczywistości. B. de Sahagún, Florentine Codex. General History of the Things of New Spain
(tłum. A. J. O. Anderson, Ch. E. Dibble), I–XII, Santa Fe 1950–1969, 1974–
19822
; M. León-Portilla, La F. n. estudiada en sus fuentes México 1956, 19978
;
Poesía náhuatl (oprac. Á. M. Garibay Quintana), I–III México 1964–1968,
19932
, 2000 (I: Romances de los señores de la Nueva España. Manuscrito de
Juan de Bautista de Pomar, Texcoco 1582, II–III: Cantares mexicanos,
Manuscrito de la Biblioteca Nacional de México); A. López Austin, Cuarenta
clases de magos en el mundo nahuatl, Estudios de cultura náhuatl 7 (1967),
87–117; tenże, Hombre-dios, México 1973; tenże, Cuerpo humano e ideología,
I–II, México 1980 (The Human Body and Ideology, I–II, Salt Lake City 1988);
M. Frankowska, Mitologia Azteków, Wwa 1987; A. López Austin, Tamoanchan
y Tlalocan, México 1994 (Tomoanchan, Tlalocan. Places of Mist, Niwot
1997); A. Wierciński, Tlillan-Tlapallan. Estudios sobre la religión
mesoamericana, Wwa 1998.
Justyna Olko
Nahua Filozofia PEF - © Copyright by Polskie Towarzystwo Tomasza z Akwin
Viv
ƛ mus
"Liczba cztery: Liczbę tą określa się jako "shi". W taki sam sposób określane jest słowo "śmierć".
Nikt nie powinien dawać prezentów składających się z 4 części itd. W niektórych hotelach i szpitalach nie istnieją pokoje ani nawet piętra o numerze 4."
Niektórzy z tortu
rowanych templariuszy opisywali Bafometa jako skrzydlatą postać, z nogami zakończonymi kopytami i głową kozła. Właśnie w takiej postaci przedstawił go Eliphas Levi, słynny XIX-wieczny okultysta. Bafomet E.Leviego ma symbolizować dualizm wszystkich rzeczy. Posiada męskie narządy płciowe i zarazem kobiece piersi. Lewa ręka wskazuje w dół, na czarny półksiężyc, co ma oznaczać Zło. Prawa natomiast skierowana jest ku górze, ku białemu półksiężycowi, czyli ku Dobru. Na przedramionach widnieją napisy "Sol
ve" (roz
wiąż) i "Coagula" (zwiąż). Levi utrzymywał, że Bafomet templariuszy jest symbolem Istoty Najwyższej, której oddają cześć wszyscy okultyści, także masoneria. Według niego samo słowo "BAFOMET" jest kodem Świątyni Salomona, bo jeśli odczytamy je od tyłu, jako "TEM-OH-AB", ma to oznaczać "Templi Omnivm Hominvm Pacis Abbas", czyli "Ojciec Świątyni Pokoju Wszystkich Ludzi".
- Myślę, że... - I think...
- Nie sądzę, że... - I don’t think...
- Wydaje mi się, że... - It seems to me that...
- Wie
rzę, że... - I believe that...
- Moim zdaniem... - In my opinion...
- Z jednej strony... - On the one hand...
- ...ale z drugiej strony... - ...but on the other hand...
- Tak, zgadzam się. - Yes, I agree.
- Całkowicie się zgadzam - I agree entirely.
- Zgadzam się do pewnego stopnia...- I agree to some extent.
- Zgadza się, masz rację. - Right. / That’s right. / You’re right.
- Zdecydowanie. - Definitely.
- Absolutnie. - Absolutely.
- Dokładnie. - Exactly.
- Tak myślę. - I think so.
- Tak przypuszczam. - I suppose so.
- To zależy. - It depends.
- Nie sądzę. - I don’t think so.
- Nie jestem tego pewny. - I’m not sure about that.
- Obawiam się, że nie mogę się z tobą zgodzić. - I’m afraid I
can’t agree with you.
- Rozumiem, o co ci chodzi, ale... - I see your point, but...
- Rozumiem, co masz na myśli, ale... - I see what you mean, but...
- Nie mogę się z tobą / z tym zgodzić.- I can’t agree with you. / I
can’t agree with that.
- Zdecydowanie nie. - Definitely not.
kkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkk
naród polski,
odrodzenie Polski,
Polacy,
Polska,
proroctwo,
przepowiednia,
Wernyhora,
wskazówki